Repozytorium Oldskulu

You can never go wrong with those hits.

Archive for Wrzesień 2011

W nieznane

leave a comment »

Dziury w edukacji ma każdy. Moją ziejącą przepaścią jest twórczość Dylana. Do niedawna wymienić z nazwy mogłem z 3 piosenki, a kolejne 2 pewnie poprawnie przyporządkowałbym do autora. Szukać winnych nie chcę, choć w kampanii to dość popularne, ale wskazałbym na niejaką Monikę M., nauczycielkę muzyki ze szkoły podstawowej, która kazała przykładać mutujące gardło nastolatka do tłumaczeń Dylana. Ja piałem przez ile ksiąg pisze się ludzki byt a Eutrepe paniczne szukała ostrego narzędzia.

Wygląda na to, że z Dylanem jest jak ze szpinakiem i seksem. Jeśli nie wmuszają w ciebie za młodu, to pewnie polubisz. Pytanie jednak, jak ugryźć ponad pięćdziesięcioletni tort, na szczycie którego kuszą 34 wisienki albumów solowych? Z pomocą przychodzi dziesiąta muza.

I’m not there nie jest tak naprawdę filmem biograficznym, a bardziej hołdem oddanym wielu wcieleniom Boba Dylana. Muzyka grają różni aktorzy i nawet jedna aktorka, a ich twarze i historie z różnych okresów jego życia przeplatają się tworząc może nieco zagmatwany, ale za to na tyle pełny, na ile to było możliwe, obraz Dylana, muzyka folkowego, muzyka, który się sprzedał, gwiazdy rocka, aktora, nowo narodzonego chrześcijanina i pustelnika.

Jak wspomniałem nie jest to film biograficzny. Bardziej pasowałoby do niego określenie film muzyczny, gdyby tylko cokolwiek znaczyło (to co filmweb wrzuca do worka z napisem muzyczny naprawdę może zadziwić). Muzyka jest tu najważniejsza, a sceny z życia Dylana stanowią jej uzupełnienie. Na ścieżkę dźwiękową składa prawie trzy tuziny coverów. Są lepsze, są gorsze, ale w sumie naprawdę warto posłuchać.

Na koniec oldskul. W 1965 roku Dylan odstawił na chwilę akustyka i chwycił za elektryka, a świat się skończył. Przynajmniej tak myśleli i nadal myślą niektórzy. A co na to Dylan?

Bob Dylan – Ballad of a Thin Man

Written by bebuk

Poniedziałek, 5.09.2011 at 18:33

Napisane w 60s

Tagged with , , ,