Repozytorium Oldskulu

You can never go wrong with those hits.

Posts Tagged ‘skojarzenia

Po jednej nutce

leave a comment »

Różnymi drogami oldskul dociera do słuchaczy. Radio, telewizja, internet to najpopularniejsze środki masowego przekazu, ale hit może trafić do nas z innego źródła: z gry komputerowej. Nie ma się co dziwić: to niezwykle popularna rozrywka, gdzie widownia jest bardzo specyficzna, targetować można łatwo różne produkty, w tym i muzykę. Sporo (facetów?) przechodziło przez ten dziwny okres swojego życia, kiedy gry komputerowe były wszystkim, nie ominęło to także i mnie. W czasach młodości grywało się w to i owo, nie mówię tu zresztą tylko za siebie, bo pozostali Repozytorzy także mają co nieco na sumieniu. Jedną z żelaznych pozycji z czasów podstawówki była fifa. Celowo małą literą, bo składały się na ten wyraz najprzeróżniejsze „kopaniny”, z których najpopularniejsza była seria FIFA – zjawisko podobne do „pampersów” i „adidasów”, wiecie o co chodzi. Nie byłem oczywiście jedynym z grających, rzesze dzieciaków wybierały elektroniczną piłkę gdy na dworze mróz albo ludzi do kopnięcia nie było, popularność tej serii była wtedy gigantyczna; nie wiem jak sprawa się ma teraz, bo już mnie to nie bawi jak wtedy, ale podejrzewam, że zmieniło się niewiele — nadal elektroniczną piłkę kopią setki tysięcy. Tyle tła. Teraz ad rem.

Każde wydanie FIFY okraszone było dopracowanym menu, w którym w tle przygrywały różne kawałki. Czasem elektroniczne, czasem punk–rockowe, jedno jest pewne: dla każdego gracza była to muzyka, która później kojarzyła mu się tylko i wyłącznie z jednym. Już pierwsze dźwięki uruchamiały te zapadki w mózgu, które prowadziły prosto do jednego: „fifa”. Zjawisko nie jest rzecz jasna specyficzne tylko dla symulacji piłki, ale tutaj było dla mnie bardzo wyraźne. I z niego wyciągnąłem dzisiejszy kawałek, było ich zresztą więcej, ale wybrałem taki, który najbardziej mi zapadł w pamięć. Myślę, że niejedna osoba ma te same odczucia. Rok ’98. Mistrzostwa Świata w piłce nożnej we Francji.

Chumbawamba — Tubthumping

Written by msq

Poniedziałek, 13.02.2012 at 19:38

Zaczęło się

leave a comment »

od ciężkich chmur, które kilka dni temu we władanie wzięły niebo. I wreszcie po przygotowaniach wydały na świat długo oczekiwany owoc. Nie wszędzie na świecie obecny, nie wszędzie lubiany, zawsze jednak budzący jakieś emocje. Już za chwilę, już za momencik będzie buchał z ekranów telewizorów, razem z baterią świerków i specjalną jednostką ubranych na czerwono brodaczy, pomagając sprzedawać wszystko wszystkim. Napotkamy tu oczywiście skojarzenia miłe dla oka i łagodne dla umysłu – trzaskający ogień w kominku, prezenty, roześmiana dziatwa. Dyskretnie zostanie przemilczane wykopywanie samochodów spod zaspy, odcięte od świata miejscowości i uroki hipotermii.

Śnieg.

Jeszcze daleko do jego wszechogarniającej obecności w pejzażu, ale zanim zaczniemy machać łopatą lub marzyć o białym szaleństwie w modnym kurorcie przypomnijmy sobie jedną z najsłynniejszych piosenek o śniegu. Uważana za żelazny punkt repertuaru bożonarodzeniowego, choć w tekście w żaden sposób do świat nie nawiązuje. Dlatego uprzedzam – nie zaczynamy dziś w RO sezonu na „piosenki z dzwoneczkami”. Po prostu patrzymy na wirujące w powietrzu płatki…

Dziś w pierwszym wykonaniu, choć coverów jest więcej niż liści na drzewie.

Vaughn Monroe – , Let It Snow, Let It Snow, Let It Snow

Written by bzofik

Środa, 16.11.2011 at 22:38

Napisane w 40s

Tagged with , ,